Dlaczego De Gaulle i dlaczego tekst z Bayeux? Powód jest jasny. De Gaulle dał Francji silne państwo i nową konstytucję. Dał to, czego nie potrafiliśmy dokonać po 1989 roku. Nie byłoby V Republiki, gdyby nie myśl ustrojowa De Gaulle i ambicja zbudowania trwałych instytucji państwowych. W Bayeux przedstawiony został jeden z najciekawszych projektów ustrojowych czasów współczesnych.
- Generał de Gaulle udał się do Bayeux w Normandii, aby przewodniczyć obchodom zorganizowanym przez władze miasta w celu uczczenia pobytu Generała w tym mieście – pierwszym wyzwolonym mieście na terenie Francji kontynentalnej – w czasie pierwszych dni bitwy o Francję. Generał wygłosił na Placu Zamkowym następujące przemówienie:
Przemówienie wygłoszone w Bayeux
W naszej bohaterskiej i okaleczonej Normandii Bayeux i jego okolice były świadkiem jednego z największych wydarzeń w naszej historii. Potwierdzamy, że były ich godne. To tutaj, cztery lata po początkowej klęsce Francji i jej sojuszników, rozpoczęła się droga ku zwycięstwu aliantów i Francji. To tutaj, w czasie tych wydarzeń, wysiłek tych, którzy nigdy się nie poddali i wokół których, po 18 czerwca 1940 r. skupił się instynkt przetrwania narodu i odnowiła się potęga Francji, znalazł swoje najwyższe potwierdzenie.
Jednocześnie to tutaj na ziemi przodków odrodziło się Państwo: Państwo prawomocne, bo oparte na interesie i uczuciach narodu; Państwo, którego rzeczywista suwerenność wywodziła się z wojny, wolności i zwycięstwa, podczas gdy zniewolenie było jedynie jego namiastką; Państwo, które zachowało swoje prawa, godność, władzę pośród nieszczęść i intryg; Państwo wolne od ingerencji z zewnątrz; Państwo zdolne zbudować wokół siebie jedność narodu i mocarstwa, zebrać wszystkie siły ojczyzny i Unii Francuskiej, doprowadzić zwycięstwo do końca wspólnie z sojusznikami, rozmawiać jak równy z równym z innymi wielkimi narodami świata, zachować porządek publiczny, wprowadzić sprawiedliwość i rozpocząć odbudowę kraju.
To wielkie dzieło zostało wykonane bez udziału naszych starych instytucji, które jak się okazało nie były w stanie stawić czoła wyzwaniom, przed którymi stanął naród i same, pośród chaosu, wyzbyły się władzy. Ratunek miał przyjść skądinąd.
Ratunek przyszedł po pierwsze ze strony elity, która spontanicznie wypłynęła na wierzch z głębin narodu i która, nie zważając na podziały partyjne czy klasowe, rzuciła się do walki o wolność, potęgę i odnowę Francji. Elitą ową, zaczynającą od niczego i która, pomimo ogromnych strat, miała za sobą pociągnąć całe imperium i całą Francję, kierowały poczucie racji moralnej, świadomość wypełniania misji, konieczności poświęcenia się i dawania przykładu, odwaga ponoszenia ryzyka i podejmowania działań, pogarda dla zamętu, postawy roszczeniowej i licytowania się, najwyższa ufność w moc i spryt swojej organizacji, a ponad wszystko, wiara w zwycięstwo i przyszłość kraju.
Jednak nie udałoby jej się to bez poparcia ogromnej rzeszy Francuzów, którzy, pośród instynktownej woli przetrwania i wiary w zwycięstwo, w klęsce roku 1940 zawsze postrzegali jedynie jedną z bitew w wojnie światowej, w której Francja stanęła na pierwszej linii. Wielu podporządkowało się, pod wpływem siły, okolicznościom, jednak liczba tych, którzy się z nimi pogodzili w umyśle i sercu była znikoma. Francja nigdy nie uwierzyła, że nieprzyjaciel nie jest nieprzyjacielem i że ratunek może przyjść z innej strony aniżeli ze strony walczących o wolność. Im bardziej opadała zasłona, tym lepiej widoczne były prawdziwe uczucia narodu. Wszędzie gdzie pojawiał się znak krzyża lotaryńskiego, upadała atrapa władzy – fikcyjnej chociaż posiadającej pozory zgodności z konstytucją. Potwierdza to fakt, że władza, która nie jest zgodna z najwyższym interesem narodu, która nie opiera się na zaufaniu obywateli, nie ma żadnej wartości, ani prawnej, ani faktycznej. Budowanie instytucji na takich podstawach to jak budowanie zamków na piasku. Niechybnie pojawiłoby się ryzyko, że ponownie legną one w gruzy przy okazji kolejnego kryzysu, na jakie nasz kraj, w sposób naturalny, jest tak często narażony.
Oto dlaczego, niezwłocznie po uratowaniu kraju, odniesieniu zwycięstwa i odbudowaniu jedności narodowej, sprawą najwyższej wagi i najpilniejszą stało się ustanowienie nowych instytucji państwa francuskiego. Tak szybko jak to było możliwe naród francuski został poproszony o dokonanie wyboru członków konstytuanty, przy jednoczesnym precyzyjnym zawężeniu ich mandatu i zachowaniu dla siebie ostatecznej decyzji. Jak tylko uruchomiona maszyna ruszyła z miejscu, ja mogłem wycofać się ze sceny, nie tylko dlatego, aby nie mieszać do walki politycznej tego, co w związku z wydarzeniami wojennymi symbolizuję i co jest własnością całego narodu, ale również po to, aby w żadnym razie dzieło ustrojodawcy nie zostało zafałszowane poprzez odniesienie do męża stanu kierującego Państwem.
Naród i Unia Francuska ciągle jednak nie doczekały się Konstytucji, którą mogłyby z radością zatwierdzić. Wyrażając żal, że budynek ustawy zasadniczej nie został jeszcze wybudowany, uważamy jednak, że spóźniony sukces jest więcej wart niż szybkie, lecz niechlujne wykonanie.
W okresie nie przekraczającym życia dwóch pokoleń Francja była siedmiokrotnie celem najazdu nieprzyjaciela i, jakby tych nieszczęść było jeszcze mało, miała trzynaście różnych systemów politycznych. Wstrząsy te nagromadziły w naszym życiu publicznym truciznę, która jest pożywką dla naszej galijskiej skłonności do podziałów i kłótni. Ostatnie straszliwe wydarzenia, które przeżyliśmy pogorszyły jedynie ten stan rzeczy. Również obecna sytuacja na świecie, w którym pod przykrywką sprzecznych ideologii rywalizują ze sobą mocarstwa, między którymi znajduje się nasz kraj, powoduje, że do naszej wewnętrznej walki politycznej nieustannie wkrada się czynnik zaciekłości i zapamiętania. Innymi słowy walka partii politycznych ma u nas charakter fundamentalny, podważający zawsze wszystko – w jej ferworze zapominamy o najwyższym interesie narodu. Jest to fakt oczywisty, wynikający z naszego narodowego temperamentu, wydarzeń historycznych i niedawnych wstrząsów, którego jednak nasze instytucje powinny stać się świadome i wystrzegać dla przyszłości kraju i demokracji, po to aby zachować zaufanie do prawa, spójność rządów, skuteczne działanie administracji, a także prestiż i autorytet Państwa.
Chaos w Państwie bowiem w sposób nieunikniony prowadzi do odsunięcia się obywateli od instytucji swojego państwa. Wówczas niewiele trzeba, aby pojawiło się zagrożenie dyktatury. Tym bardziej, że w pewnym sensie mechaniczna organizacja współczesnego społeczeństwa powoduje, że z każdym dniem coraz bardziej konieczne i pożądane stają się spokój w rządzeniu i regularne funkcjonowanie mechanizmu. Jak i dlaczego upadły u nas I, II i III Republika Francuska? Jak i dlaczego demokracja włoska, Republika Weimarska i republika hiszpańska ustąpiły miejsca wiadomym systemom politycznym? Ale czymże innym jest dyktatury aniżeli wielką awanturą? Niewątpliwe na początku prezentuje ona wiele korzyści. Pośród entuzjazmu jednych i zniechęcenia drugich, w rygorze porządku, który narzuca, pośród wspaniałych dekoracji i jednokierunkowej propagandy, wydaje się dynamiczna, tym bardziej kontrastując z poprzedzającą ją anarchią. Przeznaczeniem dyktatury jest przesada we wszystkim. W miarę jak obywateli zaczynają mierzić ograniczenia i pojawia się tęsknota za wolnością, dyktatura musi za wszelką cenę rekompensować im te braki poprzez coraz większe sukcesy. Naród staje się silnikiem, który motorniczy wprawia w coraz szybszy ruch. Bez względu na to czy chodzi o cele wewnętrzne czy zewnętrzne, przekraczają one stopniowo, podobnie jak wysiłek i ryzyko, wszelki umiar. Jednocześnie z każdym ruchem na drodze pojawiają się coraz to nowe przeszkody wewnętrzne i zewnętrzne. W końcu silnik eksploduje. Wspaniała budowla zawala się pośród nieszczęścia i krwi. Naród jest złamany, bardziej niż był przed dyktaturą.
Niech ten obraz wystarczy, aby zrozumieć, jak wielkie znaczenie ma to, aby nasze nowe demokratyczne instytucje amortyzowały nasze nieustanne polityczne podniecenie. Jest to także kwestia życia i śmierci w obecnym świecie i czasie, w których gra toczy się o nasze miejsce, naszą niezależność, a nawet istnienie naszego kraju i Unii Francuskiej. Oczywiście istotą demokracji jest swoboda wyrażania opinii i dążenie do tego, aby w drodze głosowania, działania polityczne i prawo je realizowały. Jednocześnie obowiązujące zasady i doświadczenie wymagają, aby władze ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza były rozdzielone, i aby istniała między nimi równowaga, a także aby ponad sporami politycznymi istniał arbitraż narodu zapewniający kontynuację w ramach różnych układów.
Jasne i oczywiste jest, że ostateczne uchwalanie ustaw i budżetu państwa leży w gestii Zgromadzenia wybieranego w głosowaniu powszechnym i bezpośrednim. Jednak nie zawsze pierwsze reakcje takiego Zgromadzenia są w pełni racjonalne i wyważone. Należy zatem drugiej izbie parlamentu, wybieranej w inny sposób i posiadającej odmienny skład, przyznać rolę publicznego badania tego, co zostało uchwalone przez pierwszą izbę, proponowania poprawek i projektów. Bowiem jeśli największe nurty polityczne siłą rzeczy znajdują swoje odzwierciedlenie w Izbie Niższej, opinie z poziomu lokalnego również mają swoje prawa i swoje racje. Są to opinie z terenu Francji kontynentalnej, ale przede wszystkim z terytoriów zamorskich, które łączą z Unią Francuską najróżniejsze więzi. Jest to także opinia kraju Saary, który poprzez rozwój wydarzeń, w związku z odniesionym przez nas zwycięstwem, ponownie znalazł się u naszego boku potomków Franków. Przyszłość 110 milionów kobiet i mężczyzn, skupionych pod naszymi sztandarami, znajduje się w rękach organizacji o charakterze federacji, której forma zostanie stopniowo dookreślona, a której początek i rozwój ma wyznaczyć nasza nowa Konstytucja.
Wszystko prowadzi nas zatem do ustanowienia drugiej Izby parlamentu, której członków wybiorą przede wszystkim nasze rady generalne i miejskie. Ta Izba będzie uzupełnieniem pierwszej skłaniając ją, jeśli taka zajdzie potrzeba, do ponownego rozważenia swoich projektów lub do zbadania innych, wprowadzając do procesu tworzenia prawa czynnik o charakterze administracyjnym zazwyczaj lekceważony przez ciało kolegialne o proweniencji czysto politycznej. Naturalnie członkami tej Izby staną się również przedstawiciele organizacji gospodarczych, rodzinnych, intelektualnych, tak aby w środku instytucji państwa słyszalny był głos największych obszarów aktywności narodowej. Członkowie tego Zgromadzenia, w połączeniu z delegatami zgromadzeń lokalnych terytoriów zamorskich, utworzą wielką Radę Unii Francuskiej, uprawnioną do debatowania na temat praw i problemów leżących w gestii Unii, budżetu, spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych, obrony narodowej, gospodarki, komunikacji.
Oczywiste jest zatem, że władza wykonawcza nie może pochodzić od parlamentu składającego się z dwóch Izb sprawujących władzę ustawodawczą, gdyż doprowadziłoby to do owego pomieszania władz, w którym rząd stałby się szybko jedynie zespołem reprezentacji partyjnych. Nie ma wątpliwości, że w okresie przejściowym, w którym obecnie się znajdujemy, konieczne było, aby premier rządu tymczasowego został wybrany przez Konstytucyjne Zgromadzenie Narodowe – było to jedyne akceptowalne rozwiązanie na pustyni proceduralnej, na której się znajdowaliśmy. Rozwiązanie takie mogło jednak być wyłącznie koniecznością chwili. Jedność, spójność, wewnętrzna dyscyplina rządu francuskiego powinny być najświętszymi wartościami, gdyż w przeciwnym wypadku doszlibyśmy szybko do utraty przez niego autorytetu i władzy. Jak jednak owa jedność, spójność, dyscyplina wewnętrzna miałyby zostać na trwale zapewnione, gdyby władza wykonawcza pochodziła od drugiej władzy, pomiędzy którymi ma istnieć równowaga, i gdyby każdy członek rządu, ponoszącego łączną odpowiedzialność przed przedstawicielami całego narodu, pełnił swoje stanowisko wyłącznie na mocy udzielonego mu przez jego partię mandatu?
Władza wykonawcza powinna zatem pochodzić od głowy państwa, męża stanu ponad podziałami politycznymi, wybranego przez ciało kolegialne obejmujące szeroko pojęty parlament czyniący z niego jednocześnie Prezydenta Unii Francuskiej i prezydenta Republiki. W gestii głowy państwa powinien leżeć wybór, kierując się interesem ogółu, osób przy uwzględnieniu tendencji rysujących się w parlamencie. Do niego należy mianowanie ministrów, i najpierw oczywiście, mianowanie premiera kierującego polityką i pracami rządu. Do głowy państwa należy wprowadzanie ustaw i przyjmowanie dekretów, gdyż akty te stanowią zobowiązania obywateli względem państwa jako takiego. Jego zadaniem jest przewodniczenie posiedzeniom rządu i zapewnianie w ten sposób continuum tak potrzebnego krajowi. Jemu przynależy rola arbitra ponad podziałami politycznymi, czy to poprzez głos doradczy czy, w momentach poważniejszego kryzysu, prosząc naród o podjęcie decyzji w drodze wyborów. W przypadku zagrożenia państwa, on byłby gwarantem niezawisłości narodowej i traktatów zawartych przez Francję.
W przeszłości Grecy pytali mędrca Solona: „Jaka Konstytucja jest najlepsza?”. On odpowiadał: „Powiedzcie mi najpierw dla jakiego ludu i w jakiej epoce?”. Dzisiaj chodzi o lud francuski i ludy Unii Francuskiej, a epoka jest trudna i niebezpieczna! Spójrzmy jacy jesteśmy. Spójrzmy jakie są czasy. Naszym zadaniem jest, pomimo ogromnych trudności, przeprowadzenie głębokiego odrodzenia państwa, tak aby każdej naszej kobiecie i każdemu naszemu mężczyźnie żyło się lepiej, bezpieczniej, radośniej, żebyśmy byli liczniejsi, mocniejsi, bardziej braterscy. Musimy utrzymać wolność, którą z takim trudem odzyskaliśmy. Musimy zapewnić przyszłość Francji, pomimo rozlicznych przeszkód pojawiających się na jej drodze i na drodze pokoju na świecie. Musimy rozwinąć nasze możliwości, wśród naszych braci ludzi, aby pomóc naszej biednej i starej matce Ziemi. Bądźmy wystarczająco przewidujący i silni ustanawiając i przestrzegając takich zasad współżycia narodu, które będą nas jednoczyć pomimo tego, że nasz charakter narodowy nieustannie prowadzi nas do podziałów! Cała nasza historia składa się na przemian z okresów olbrzymiego cierpienia i rozproszenia narodu i z okresów jego płodnej mocy , gdy był zjednoczony wokół silnego państwa.
http://wyborcza.pl/1,76842,8034268,W_70__rocznice_apelu_de_Gaulle_a__General_wymysla.html