Maciej Piotrowski: Jedną z funkcji opozycji jest kontrola władzy. Jak realizuje się ją we Francji?
Kazimierz Ujazdowski: We francuskiej kulturze politycznej jest wiele przestrzeni dla debaty publicznej, a parlament i siły opozycyjne zawsze dysponowały tam silnymi instrumentami kontroli władzy. Regulacje prawne to tylko pochodna nieformalnych zasad, które wykształciła tamtejsza demokracja. Francja jest krajem, w którym istnieje realny pluralizm polityczny, medialny, społeczny, a Francuzów charakteryzuje krytyczne podejście do prezentowanych poglądów. To podstawowy czynnik, który pozwala opozycji wypełniać swoje funkcje
A jak wygląda to z punktu prawnego?
We francuskim parlamencie zawsze mieliśmy do czynienia z intensywnymi dyskusjami, zderzeniami idei i stanowisk. Było tak nawet w epoce de Gaulle’a, mimo że on sam i wspierające go formacje polityczne dominowały w parlamencie i nie było mechanizmów prawnych podnoszących rolę opozycji.
Opozycja została świadomie dowartościowana za czasów prezydentury Valéry’ego Giscarda d’Estainga. Podniesiono wówczas jej status w parlamencie i dano prawo do składania wniosków do Rady Konstytucyjnej (wcześniej deputowani i senatorzy takiego prawa nie mieli). Ostatnia reforma konstytucji z lipca 2008 roku dodatkowo wzmocniła uprawnienia opozycji, dając jej szczególne funkcje kontrolne i osobne pasmo czasu parlamentarnego. Dziś porządek obrad jest tak kształtowany w ten sposób, że jego część jest wyznaczana przez partie opozycyjne. Na mocy reformy prezydent jest zobligowany do poddania nominacji na wysokie stanowiska państwowe, opinii specjalnej komisji parlamentarnej. Wprowadzono również nowy model referendum, z możliwością inicjowania go przez ugrupowania opozycyjne wspierane przez odpowiednią grupę obywateli.
Czy francuska opozycja i rząd potrafią współpracować?
Kooperacja rządu i opozycji dotyczy przede wszystkim polityki zagranicznej, co również wypływa z tamtejszej kultury politycznej. We Francji nie ma tradycji aktywności partii politycznych na arenie międzynarodowej i europejskiej. Stąd francuskie delegacje w Parlamencie Europejskim są mniej ekspansywne niż delegacje z innych krajów. Odróżnia ich to przede wszystkim od Niemców, którzy potrafią aktywnie działać zagranicą przez partie polityczne.
We Francji politykę zagraniczną realizuje przede wszystkim państwo i jego struktury dyplomatyczne. Parlamentarzyści mają instynkt państwowy i do rzadkości należą sytuacje, w których dochodzi do samodzielnych działań partii opozycyjnych na arenie międzynarodowej. Stąd bierze się daleko posunięta solidarność w obsadzie stanowisk międzynarodowych. Francuzi potrafią dobrze wykorzystywać własne zasoby i jednoczyć się przy realizowaniu francuskich interesów.
Jak to jest możliwe?
Tu kluczowe znaczenie ma powszechna akceptacja dla działania państwa, a nie partii. Nawet rządząca jeszcze kilka miesięcy temu Partia Socjalistyczna nie była aktywna na arenie europejskiej, tak jak aktywna jest niemiecka SPD czy włoscy socjaliści.
Mamy tu do czynienia z kulturą lojalności na zewnątrz i przekonaniem, że należy podporządkować się państwu. Polityka zagraniczna jest oparta na niepodważalnym interesie państwowym. Mimo że siły polityczne bardzo często proponują alternatywne rozwiązania w dziedzinie polityki zagranicznej i europejskiej, co było widoczne w kampanii wyborczej, to kluczową rolę w wypracowaniu strategii państwowej ma biurokracja i środowiska eksperckie. Struktury odpowiedzialne za politykę zagraniczną agregują wiedzę, tworzą pamięć państwa i biorą udział w formułowaniu strategii.
Czy to odnosi się także do partii radykalnych? Czy one również nie sprzeciwiają się działaniom państwa w polityce zagranicznej?
Siły anty-systemowe być może nie akceptują tego porządku, czemu dają wyraz w debacie wewnętrznej, ale nie podważają pozycji państwa francuskiego na zewnątrz. Marine Le Pen i Jean-Luc Mélenchon potrafili krytykować establishment europejski i tamtejsze partie dominujące, ale nigdy nie atakowali przedstawicieli francuskiego państwa podczas ich działań w polityce zagranicznej. W swojej dotychczasowej aktywności w Parlamencie Europejskim nie słyszałem, by którykolwiek polityk, łącznie z reprezentantami skrajnej lewicy i skrajnej prawicy, wprost podważałby działania rządu francuskiego.
z Kazimierzem M. Ujazdowskim rozmawiał Maciej Piotrowski
wywiad dla www.instytutwolnosci.pl