Strategia Wrocław 2030. Zwycięstwo asekuracji, deficyt odwagi.
Autorzy autoryzowanej przez władze miasta strategii Wrocław 2030 wielokrotnie identyfikują stan niepewności co do przyszłości Europy i procesów, które będą rzutować na rozwój Polski i samego Wrocławia. Taka Diagnoza powinna skłaniać do odwagi i formułowania oryginalnych rekomendacji. Zamiast tego otrzymaliśmy dokument wyrażający niezdecydowanie i asekurację.
Autorzy nie maja odwagi wskazania na rzeczywiste priorytety w rozwoju miasta. Zachodzi przecież zasadnicza różnica między miastem ogrodem a miastem centrum nowych przemysłów i technologii, które wskazane są jako pożądane kierunki rozwoju. Strategia musi wskazać jeden z tych kierunków i przekonująco umotywować wybór. Przy świadomości, że nie jest to wybór zero-jedynkowy – dbałość o ekologię powinna być przecież standardem każdej polityki- mamy prawo oczekiwać wskazania preferencji. Czy miasto stawia na przemysły kreatywne czy też ma wspierać opcje miasta ogrodu i oprzeć rozwój na przetwórstwie zdrowej żywności?
Czytelnik nie wie zatem co jest preferowane. Dokument odwołuje się do badań opinii wrocławian, w których trzy kierunki: miasto ogród, wiodące centrum nauki i kultury, oraz dolina krzemowa Europy Środkowej – uzyskują wysoki stopień aprobaty. Trudno się dziwić – wszystkie trzy mogły mieć w oczach respondentów potencjał atrakcyjności, ale nie można zintegrować ich w spójna wizję. Autorzy szczerze przyznają się do asekuracji pisząc: „Nasza strategia jest przede wszystkim o postawach jakie przyjmujemy wobec niepewnej przyszłości. Gdybyśmy się skupili na konkretnych celach do osiągnięcia ryzyko niepowodzenia strategii byłoby znacznie większe” (str. 13). Jednak rdzeniem strategicznego myślenia jest zdolność do ryzyka i weryfikacji.
Strategia wyraża nadzieje na zaawansowanie procesów integracji europejskiej, ale jej autorzy nie maja pomysłu na twórczą rolę Wrocławia w Unii Europejskiej. Tymczasem wzrost roli miast w UE będzie pochodną ich własnej kreatywności, pomysłowości w projektowaniu polityk unijnych. Sama stawka na zaawansowanie procesów integracji nie wystarczy. Nawet skromny w ambicjach Pakt Amsterdamski z 2016 zachęca miasta do projektowania i rekomendowania polityk unijnych. Do czegoś więcej niż liczenia na unijne dotacje, które będą się stopniowo zmniejszać. Wyczekiwanie na to, że procesy integracyjne będą wspierać rozwój miasta oznacza zgodę na bierność.
Trzeba zauważyć też brak rzeczywistych priorytetów w najbardziej oczekiwanej przez Wrocławian dziedzinie poprawy usług publicznych. Jest to przecież sfera zależna od sprawczości miasta. Na poziomie haseł docenione zostały wszystkie rodzaje usług miejskich bez identyfikacji tych, które jako pierwsze wymagają zasadniczej poprawy. Strategie cechuje też bezradność wobec słabości, które sama uwypukla. Dokument zwraca uwagę na niskie wyniki matur na tle dużych miast Polski. W kilku miejscach wspomina o znaczeniu jakości wykształcenia. Nie sygnalizuje jednak nowych kierunków polityki edukacyjnej miasta i partnerstwa ze środowiskami zajmującymi się edukacją.
Zaskoczony jestem także trudnością w zdefiniowaniu kulturowej atrakcyjności miasta. Tym bardziej, że w tej sferze dysponujemy niemałym kapitałem intelektualnym wypracowanym w trakcie budowy Centrum Historii Zajezdnia oraz dorobkiem działań promujących Wrocław w Europie i Świecie. Wrocław może przyciągać uwagę cudzoziemców jako miasto reprezentujące najlepsze tradycje kultury polskiej z jej wielkodusznością, otwartością i dynamizmem. Szacunek dla wkładów innych narodów w dzieje miasta powinien być powszechnie akceptowaną normą. Ale lokowanie Wrocławia poza, czy obok, kultury polskiej będzie całkowicie niezrozumiałe dla cudzoziemców i odbierze nam potencjał atrakcyjności. Nie znajduje w dokumencie ambicji kształtowania współczesnej kultury polskiej i budowy miasta, dla którego obok Europy ważnym odniesieniem jest Polska. A przecież twórcze oddziaływania na jej formę może być celem wielu inicjatyw i jednym ze źródeł żywotności środowisk artystycznych, naukowych, biznesu. W skali regionalnej nie dostrzegam także chęci przełamania nieufności i blokad współpracy Wrocławia z innymi miastami Dolnego Śląska. Wieloletnie zaniedbania w wypracowywaniu dobrych doświadczeń współpracy na konkretnych polach i deficyt zaufania obniża potencjał rozwoju zarówno samego Wrocławia, jak i regionu.
Wreszcie opublikowana strategia nie ma odwagi porzucenia paternalistycznego stosunku władz miasta do społeczeństwa obywatelskiego. Wielokrotne używanie słowa partycypacja nie tworzy nowej jakości, jeśli brakuje stawki na decentralizacje w zarządzaniu miastem, dawania przykładu transparentności i respektowania prawa obywateli do informacji. Bez tego ożywienie obywatelskie miasta w ostatnich latach zostanie zmarnowane. Taka partycypacja staje się wytrychem używanym w działaniach komunikacyjnych miasta tylko po to, aby w praktyce wszystko mogło działać jak dotychczas. Fasadowa partycypacja będzie uzasadniać także wygodną dla władz ucieczkę od odpowiedzialności za swoje decyzje lub ich brak.
Wrocław dysponował w przeszłości śmiałymi strategiami. Myślenie strategiczne musi być nacechowane odwagą, uchylanie się od tego ryzyka odbiera możliwość kształtowania własnego losu. Jeśli strategia Wrocław 2030 ma inspirować działania władz miasta i wszystkich aktorów społecznych musi być na nowo gruntownie przemyślana.
Kazimierz Ujazdowski
Cała strategia dostępna na stronie: https://issuu.com/adrianstaniszewski7/docs/strategia_2030_full
Tekst ukazał się w 3 lipca 2017 r.