W interesie Polski nie jest zmiana szefa Rady Europejskiej – uważa Kazimierz M. Ujazdowski.
Rz: Czyją zasługą jest obecność Polski w NATO?
Kazimierz Michał Ujazdowski, europoseł PiS: Sprawiedliwość wymaga podziękowania tym, którzy jako pierwsi podjęli działania na rzecz wejścia Polski do NATO.
Czyli?
Janowi Olszewskiemu oraz Lechowi i Jarosławowi Kaczyńskim. Choć nie tylko oni głosili ten postulat, to jako jedyni podjęli ciężar sporu z prezydentem Wałęsą, który powstrzymywał ten proces ze szkodą dla Polski.
Wcześniej chociażby Jan Krzysztof Bielecki mówił o Polsce w NATO.
Jednocześnie trzeba przypomnieć, że od 1997 roku akcesja do NATO była przedmiotem konsensusu. Rząd AWS Unia Wolności zdecydowanie działał na rzecz akcesji do NATO. Później rząd SLD podtrzymywał kurs proatlantycki. Jestem ze szkoły konserwatywnej, która traktuje politykę zagraniczną jako państwową, a nie partyjną.
I mówi pan tylko o zasługach jednej strony, pomijając takich polityków jak Andrzej Olechowski czy Aleksander Kwaśniewski?
Doceniam też wysiłek wszystkich, którzy dobrze służyli bezpieczeństwu państwa, w tym dorobek nieżyjących ministrów spraw zagranicznych Władysława Bartoszewskiego i Bronisława Geremka.
Jak pan odebrał wypowiedź Baracka Obamy ws. Trybunału Konstytucyjnego podczas szczytu NATO?
Ze smutkiem, jako zły koszt niepodjęcia działań na rzecz kompromisu ws. TK. W marcu na łamach „Rzeczpospolitej” przekonywałem, żeby zawrzeć kompromis w Polsce w formach podkreślających suwerenny wysiłek instytucji państwowych. Gdyby moja propozycja została wdrożona, uniknęlibyśmy zainteresowania opinii międzynarodowej. Dziś jest ono ciężarem, który ogranicza możliwości polskiej polityki zagranicznej.
Obama nie miał racji?
Za uzdrowieniem Trybunału Konstytucyjnego przemawia nie opinia międzynarodowa, lecz dobro Rzeczypospolitej. Niezależny sąd konstytucyjny to standard dobrze funkcjonującego państwa ze względu na równowagę ustrojową i ochronę praw jednostki. W żadnym razie nie mogę zgodzić się z tymi głosami na prawicy, które widzą w TK schorowaną instytucję III Rzeczypospolitej, zasadniczą przeszkodę w reformowaniu państwa. Ponadto uważam, że dobra polityka wymaga dystrybucji zaufania i umiejętności aktywnego rządzenia w warunkach działania instytucji niezależnych. Myśl o tym, że można sprawować władzę bez limitu, jest anachroniczna.
Komisja Wenecka szykuje opinię nt. nowej ustawy o TK. Skąd ten pośpiech?
Komisja zaangażowana na wniosek czynników rządowych kontynuuje swe działania.
Podkreślam jednak, do uzdrowienia TK powinno dojść w Polsce, w formach suwerennych i na gruncie polskiego dorobku prawnego. Jest on na tyle bogaty, że nie trzeba odwoływać się do argumentów Komisji Weneckiej. Dla mnie znacznie ciekawsza jest wiedza wybitnych polskich prawników, byłych sędziów TK, takich jak prof. Biruta Lewaszkiewicz-Petrykowska, Maria Gintowt-Jankowicz i Wojciech Łączkowski. Byłoby dobrze, gdyby Senat przed rozpatrzeniem ustawy o TK zasięgnął ich opinii.
Napisał pan, że kluczem do uzdrowienia TK jest wejście w jego skład trzech sędziów wybranych przez poprzedni Sejm. Czy prezydent powinien zaprzysiąc trzech sędziów?
W pełni podtrzymuję pogląd, że nie tylko sędziowie wybrani przez obecny Sejm, ale trzej sędziowie wybrani przez Sejm poprzedniej kadencji powinni znaleźć się w składzie TK. Deklaracja w tej sprawie przesądzałaby o kompromisie. W sensie prawnym konieczne byłoby potwierdzenie ich wyboru przez Sejm. Dlatego też liczyłem, że na miejsce profesora Granata w skład TK wejdzie profesor Hauser. Głos prezydenta w tej sprawie byłby oczywiście bardzo pożądany.
A co z opublikowaniem wyroku?
W marcu opowiedziałem się za jego publikacją, ponieważ chciałem zapobiec rozdarciu porządku prawnego i eskalacji konfliktu. Dziś w centrum pożądanego kompromisu są dwie kwestie: status wybranych sędziów i czyste reguły nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym.
Kto jest odpowiedzialny za Brexit?
Dwie siły szkodzą Europie – antyeuropejski populizm i dogmatyczny federalizm spod znaku Verhofstadta. Pierwsza chce rozpadu UE, druga skurczenia wspólnoty i wypchnięcia z niej Europy Środkowej. Jednak odpowiedzialność za Brexit to wina Brytyjczyków i premiera Davida Camerona. Brexit pokazał, jak fatalnie kończy się uzależnienie polityki zagranicznej od rywalizacji wewnętrznej. Torysi zdecydowali się na referendum w obawie przed utratą wpływów na rzecz UKIP i rozpadem własnej partii. Doprawdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego tak wielu polskich komentatorów cieszyło się z tego, że Brytyjczycy, głosując za „leave”, utarli nosa europejskim elitom. Brexit jest niekorzystny dla Polski nie tylko ze względu na zachwianie równowagi wewnętrznej w Unii, ale także dlatego, że straciliśmy sojusznika, który w wielu sprawach podzielał nasz punkt widzenia.
Czy Tusk powinien podać się do dymisji za Brexit?
Prawo cywilne zna pojęcie należytej staranności. Donald Tusk działa w sprawie Wielkiej Brytanii z należytą starannością, doprowadzając do korzystnej dla Wielkiej Brytanii umowy z UE. Gdyby Brytyjczycy wybrali „remain”, wdrożono by umowę, która w dwóch punktach była zbieżna z polskim stanowiskiem. Chroniła państwa, które pozostały przy walutach narodowych, przed nadmiarem regulacji z eurostrefy i wzmacniała parlamenty narodowe. „Czerwona Kartka” w ich rękach byłaby narzędziem przeciw biurokratyzacji nadprodukcji prawa.
Jeśli nie wina Tuska to czyja?
Jeśli ktoś jest odpowiedzialny po stronie instytucji unijnych, to Juncker i Schulz demonstrujący protekcyjny stosunek do państw członkowskich i budzący irytację wyborców.
Jak pan ocenia Tuska jako szefa Rady Europejskiej? Czy swoją aktywnością i pracą zasłużył na kolejną kadencję?
Trzeba używać różnych barw, nie tylko czarnej i białej. Krytykowałem politykę zagraniczną w wykonaniu PO, bo zbyt często zaniżała aspiracje i uchylała się od samodzielności. Jednak Tusk prowadzi Radę Europejską, unikając błędów wielu polityków europejskich. Okazuje szacunek dla państw i realizm, kładąc nacisk na ochronę granic zewnętrznych. Polityka Polska powinna grać na kilku fortepianach i sumować aktywa personalne, których nie mamy w nadmiarze. W interesie Polski jest utrzymanie polskiego polityka na tym stanowisku. Św. Tomasz pisał: decyduj się na zmianę, gdy wiesz, że osiągniesz pozytywny skutek.
–rozmawiał Jacek Nizinkiewicz
wywiad dla dziennika „Rzeczpospolita”