Dyskusja w PE o TTIP obciążona jest doktrynerstwem i skrajnościami. Lewica w Parlamencie Europejskim widzi w TTIP akt ekspansji globalnego kapitalizmu. W niemal każdym wystąpieniu słyszymy antyamerykańskie uprzedzenia. Przypominają one czasem propagandę z czasów PRL. Z drugiej strony część prawicy jest gotowa do przyjęcia TTIP w każdej wersji, włącznie z wątpliwą formuła prywatnego arbitrażu ponad kontrolą państw. Tymczasem TTIP należy traktować racjonalnie bez uprzedzeń, które nie pozwalają na sensowną dyskusję.
TTIP otwiera szanse dla gospodarki europejskiej poszerzając pole wolnego handlu i konkurencji. Polski biznes napotykający wiele administracyjnych barier w Europie może skorzystać na bardziej konkurencyjnych warunkach rywalizacji. Jednocześnie trzeba pamiętać o konieczności zadbania o interesy polskiego rolnictwa zagrożonego ekspansją żywności GMO czy też przemysłu chemicznego. Nie można także godzić się na formułę arbitrażu (SDS), która oddaje rozstrzygnięcia w sprawie inwestycji w ręce arbitrażu poza kontrolą państw. Sojusz Polski z USA nie może oznaczać zgody na rozwiązania, które pozbawiają nas możliwości ochrony interesów polskiego państwa. To, że popełniano takie błędy w przeszłości może być tylko argumentem za ich ściślejszą ochroną w przyszłości.
W sprawie TTIP potrzeba zatem oceny bez uprzedzeń i entuzjazmu. Potrzeba po prostu polityki samodzielnej.
Kazimierz M. Ujazdowski