Wrocław 2050. O współpracy niezbędnej dla budowania miasta

Wrocław jest miastem świetnie wyposażonym przez historię i kulturę. Stolica Dolnego Śląska zawdzięcza swój sukces społecznemu kapitałowi i dynamice, która wynika z kresowego charakteru miasta. To ona wspaniale naładowała Wrocław. Po II wojnie światowej ludność polska pochodząca głównie z Kresów podniosła z ruin miasto, wnosząc energię, otwartość i brak kompleksów, tak charakterystyczny dla kultury Lwowa. Przypomnijmy, że przedwojenny Lwów manifestował własną specyfikę kulturową i miał poczucie równorzędności wobec Warszawy. Kresowe źródło tłumaczy prężność wrocławskiej nauki, która kontynuowała wspaniałe tradycje lwowskiej Politechniki i Uniwersytetu Jana Kazimierza. Tłumaczy także dokonania w dziedzinie kultury, które wyraziły się ze szczególną siłą w teatrze, sztukach plastycznych i muzyce. Nie jest także bez znaczenia dla wyjaśnienia wielkiego poparcia dla „Solidarności” w latach osiemdziesiątych, gdy rozstrzygały się losy polskiej wolności.

Po upadku komunizmu Wrocław stał się beneficjentem położenia geograficznego. Bliskość granicy z Niemcami i Czechami dawała znakomity punkt wyjścia do rozwoju gospodarczego, gdy opadła żelazna kurtyna, umożliwiając swobodny przepływ osób, towarów i usług. Pierwsze, opracowane jeszcze pod auspicjami marszałka Jana Waszkiewicza, strategie rozwoju Dolnego Śląska stawiały na wykorzystanie tej przewagi. Odziedziczona kultura i doświadczenie „Solidarności” miały też pozytywny wpływ na etos i kompetencje elity miejskiej. Z pewnością stała na wyższym poziomie niż w wielu innych metropoliach.

Nie mam wątpliwości, że obaj prezydenci miasta, Bogdan Zdrojewski i Rafał Dutkiewicz, będą wspominani jako kreatywni gospodarze. W latach dziewięćdziesiątych elitę miejską Wrocławia cechował wysoki współczynnik kooperacji dla dobra miasta i zdolność do przekraczania politycznych podziałów. Wspominam te czasy ze wzruszeniem. W roku 1997 zostałem po raz pierwszy wybrany do Sejmu i odtąd mam zaszczyt reprezentować Ziemię Wrocławską. W tamtej epoce, w okresie rządów AWS, standardem była solidarna współpraca wszystkich wrocławskich parlamentarzystów w sprawach miasta i regionu. Mógłbym wymienić wiele wspaniałych efektów tych działań, choćby podwojenie budżetu Ossolineum w 1998 roku, co dało podstawy rozwoju instytucji.

Później Wrocław był także wyjątkiem na mapie politycznej Polski, dając dobry przykład współpracy PiS i PO. Wielkie inwestycje po akcesji Polski do Unii Europejskiej, takie jak budowa Narodowego Forum Muzyki, nie byłyby możliwe bez ducha kooperacji. Powołany przeze mnie Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”, mający na celu promocję dziedzictwa kulturowego Dolnego Śląska, powstał właśnie w tej logice i dlatego może służyć kulturze naszego regionu.

Mógłbym kontynuować tę laudację dla Wrocławia, gdyby nie obawa, że pochwały zepsują miasto nawykłe do przyjmowania komplementów. Tym bardziej, że dynamika współczesnego Wrocławia zmniejszyła się i może nadal się zmniejszać, jeśli nie przezwycięży słabości, które pojawiły się w ostatnich latach. Elita miejska nie przypomina tej z lat dziewięćdziesiątych. Partie polityczne nie są czynnikami sprawczymi i nie wnoszą do polityki miejskiej wartości dodanej. Ponadto całkowicie anachroniczne zwaśnienia personalne, będące produktem konfliktu w samej Platformie Obywatelskiej, są tak intensywne, że stanowią poważną barierę rozwojową. W takiej atmosferze działania kompetentnych radnych i urzędników mogą dać tylko ograniczone efekty. Zły duch małostkowej konfrontacji wyparł to, co jeszcze niedawno stanowiło o sile miasta.

Ale dziś wołanie o nowe, świeże siły odnieść można w nie mniejszym stopniu do elit społecznych. Bardzo rzadko wywierają one pozytywną presję na życie publiczne miasta. Odnoszę wrażenie, że zajęte własnymi sprawami uznały, iż miasto będzie rozwijać się bez ich udziału i odpowiedzialności.

Współpraca środowisk akademickich wrocławskich uczelni mogłaby dać miastu perspektywy rozwojowe. Potrzebna jest jednak konsolidacja, integrowanie zasobów i stanowcze odrzucenie interesów partykularnych.

Siła egoizmów dała o sobie znać podczas starań o ulokowanie nad Odrą Europejskiego Instytutu Technologicznego. W przyszłości zyski utracone z powodu braku kooperacji będą jeszcze większe.

Wrocław musi na nowo zaczerpnąć siły z kapitału, który dał mu tak wspaniałe wyposażenie. Jeśli tego nie uczyni, zmarnuje swe talenty i bezpowrotnie utraci złoty róg pomyślności. Potrzebne jest zarówno obudzenie elit społecznych, jak i polityczne odblokowanie miasta. To pierwsze wymaga świadomego zerwania z paternalizmem i otwarcia na każdą wartościową inicjatywę społeczną. To drugie zależy od tego, czy na arenie lokalnej pojawią się nowe inicjatywy przełamujące partyjne i personalne podziały trawiące potencjał miasta. Ci, którzy ośmielą się podjąć to ryzyko, dobrze przysłużą się Wrocławiowi.

Kazimierz Michał Ujazdowski

tekst opublikowany w tygodniku Wszystko co Najważniejsze;  www.wszystkoconajwazniejsze.pl