Sądowa gra o suwerenność

Rząd PiS, likwidując niezależność TK, pozbawił go autorytetu i uczynił samotnym na arenie zewnętrznej, przez co poważnie ograniczył uczestnictwo Polski w europejskim obiegu prawnym.

Wybitny francuski prawnik René Capitant już w latach 30. zauważył, że zmieniła się natura rządzenia i w jego centrum znalazło się tworzenie i interpretowanie prawa. Dziś pogląd ten jest jeszcze bardziej aktualny, rządzenie bowiem polega nie tylko na tworzeniu własnego prawa, lecz również współtworzeniu i stosowaniu prawa transnarodowego, a w przypadku państw Unii Europejskiej – prawa wspólnotowego. Miarą ambicji wiodących państw europejskich jest nie tylko ochrona własnej tożsamości konstytucyjnej, ale także wpływanie na prawo wspólnoty. Jednakże zdolności aktywnego wykorzystania suwerenności mają tylko te państwa, które dysponują profesjonalnym rządem i niezależnym sądem konstytucyjnym. Obecna władza w Polsce nie potrafiła unowocześnić agend rządowych odpowiedzialnych za legislację i przeprowadzić deklarowanych wcześniej reform ustrojowych. Zniszczyła natomiast niezależność sądu konstytucyjnego, który jest nieodzownym warunkiem podmiotowego udziału w UE.

AUTORYTET TRYBUNAŁÓW

Wbrew uproszczeniom doktryna prawna wielu państw Unii nie uznaje bezwzględnej wyższości prawa europejskiego. Relacja między Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, a sądami konstytucyjnymi państw UE nie jest wolna od różnic, wyrażanych w ramach współpracy. Stosunek prawa wspólnotowego i prawa krajowego państw jest od kilku dekad przedmiotem kontrowersji. Autor klasycznego tekstu o konieczności i legitymacji sądownictwa konstytucyjnego Maurice Cappelletti przewidział nieuchronność napięcia między konkurującymi porządkami prawnymi. Trybunał w Luksemburgu konsekwentnie broni nadrzędności prawa wspólnotowego, także w odniesieniu do samych konstytucji państw członkowskich. Argumenty na rzecz tego stanowiska pojawiły się już w latach 50., gdy ustanowiono Europejską Wspólnotę Węgla i Stali. ETS określił jednoznacznie swoje stanowisko w orzeczeniu wydanym w 1964 r. w sprawie Costa v ENEL. Jeśli pogląd ten napotykał na opór w państwach członkowskich, to działo się to za sprawą sądów konstytucyjnych, których autorytet nie podlegał dyskusji. Niemiecki sąd konstytucyjny stoi na stanowisku, że możliwa jest kontrola konstytucyjności aktów wspólnotowych. Po traktacie z Lizbony wydał orzeczenie w wielu miejscach polemiczne z linią ETS. Wzmocnił także kompetencje Bundestagu w dziedzinie kształtowania polityki europejskiej i podważył pojęcie ludu europejskiego w rozumieniu abstrakcyjnym i ponadnarodowym. Podobnie francuska Rada Konstytucyjna deklaruje możliwość zakwestionowania implementacji dyrektyw do porządku krajowego, jeśli byłoby to niezgodne z tożsamością konstytucyjną Francji. Trzeba przypomnieć, że – wbrew zarzutom wielu publicystów obozu władzy – TK przed 2015 r. uznawał możliwość kontroli unijnych rozporządzeń i dyrektyw.

RDZEŃ PRAWORZĄDNOŚCI

Sądy konstytucyjne wiodących państw UE zachowują niezależność i działają w logice państwowej. Również Izba Lordów, a po reformie konstytucyjnej Sąd Najwyższy Zjednoczonego Królestwa, potrafi oddziaływać na sądy międzynarodowe. Przed kilkoma tygodniami Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wydał orzeczenie zezwalające na areszt prewencyjny chuliganów stadionowych pod wpływem brytyjskiej interpretacji. Jednocześnie sądy konstytucyjne – szczególnie Niemiec i  Francji – starają się badać zgodność traktatów europejskich przed ich ratyfikacją, tak aby uniknąć niepewności prawnej w momencie ich obowiązywania. Dlatego też w czasie prac nad nowelizacją konstytucji w  2011 r. proponowałem wprowadzenie w Polsce prewencyjnej kontroli konstytucyjności zobowiązań międzynarodowych, co umacniało pozycję TK i samej konstytucji w procesie ratyfikacji traktatów.

Trzeba jednocześnie podkreślić, że różnice między ETS a sądami konstytucyjnymi państw UE wyrażają się w ramach zasady lojalnej współpracy i poza dyskusją jest respektowanie orzeczeń ETS. Tymczasem rząd PiS, likwidując niezależność TK, pozbawił go autorytetu i uczynił samotnym na arenie zewnętrznej, przez co poważnie ograniczył uczestnictwo Polski w europejskim obiegu prawnym. Dodatkowo podejmuje spór z UE w formule, która musi przynieść negatywne skutki. Nie chodzi tylko o wypowiedzi sugerujące niewykonanie orzeczenia ETS czy ostatnie uchwały KRS, zwrócone przeciw wykonaniu zabezpieczenia orzeczonego przez TSUE. Poważniejsze znaczenie ma wniosek ministra Ziobry w sprawie niezgodności traktatu z Lizbony z polską konstytucją. Gdyby TK podzielił pogląd prokuratora generalnego w tej sprawie, musiałoby to doprowadzić do sytuacji bez pozytywnego finału. Ewentualne krytyczne dla traktatów orzeczenie TK zaostrzy spór w sferze symbolicznej bez pożytecznego skutku. Konsekwencją orzeczenia może być albo korekta konstytucji albo wyjście z UE. To  pierwsze nie jest możliwe, to drugie jest sprzeczne z interesem Rzeczypospolitej.

Niemniej sprzeczna z interesem Polski jest destrukcja wymiaru sprawiedliwości i naruszenie zasady nieusuwalności sędziów w ustawie o Sądzie Najwyższym. Zasada ta była powszechnie akceptowana w naszym kręgu cywilizacyjnym jeszcze w czasach poprzedzających narodziny państw konstytucyjnych. Nawet partie antysystemowe, bez względu na koloryt ideowy – zarówno niemiecka AFD, jak i hiszpański Podemos – w pełni akceptują niezależność sądownictwa. Trzeba też podkreślić, że zasada niezawisłości sędziów i zakaz arbitralności władzy jest ważnym elementem polskiego dziedzictwa prawnego od czasów I Rzeczypospolitej. Zasada ta była ważnym elementem przesłania programowego Solidarności. W istocie ETS, wydając orzeczenie zabezpieczające z żądaniem wstrzymania wykonania ustawy o SN, wystąpił w obronie standardu obecnego w art. 180 polskiej konstytucji. Jednocześnie niewielu obserwatorów zauważyło, że ETS skokowo poszerzył swoje władztwo, skutecznie interweniując w sferze ustrojowej i biorąc w opiekę sądownictwo krajowe. Polski rząd doprowadził do skutku sprzecznego z deklarowaną troską o suwerenność państw członkowskich. Stanowisko ETS mogłoby spotkać się z krytyką także w państwach Europy Zachodniej, gdyby nie dotyczyło to złamania jednej z kluczowych zasad cywilizowanych systemów prawnych. Można dyskutować o tym, co stanowi rdzeń praworządności i w jakich przypadkach Rada UE ma prawo zastosować sankcje w ramach procedury nadzwyczajnej z art. 7. Pozostaje poza dyskusją, że nieusuwalność sędziów stanowi wystarczającą podstawę reakcji instytucji UE.

Rząd prowadzi zatem spór z UE w formule, która musi kończyć się pogorszeniem pozycji Polski i wieloma negatywnymi skutkami, w tym redukcji realnej suwerenności. Jednocześnie w trakcie trzech lat rządów PiS nie przeprowadzono modernizacji polityki europejskiej, tak aby zwiększyć wpływ RP na kształtowanie prawa wspólnotowego. W tej sferze obecna władza okazała niezdolność do kreatywnego wykorzystania suwerenności. Polityka europejska rządu nie przeszła modernizacji. Polska nadal posiada niewielki potencjał administracyjny i uczestniczy w europejskiej legislacji z opóźnieniem. Krytyczne oceny zawarte w raportach opracowanych przez Radosława Zubka sprzed niemal dziesięciu lat pozostają nadal aktualne. Podczas gdy wiele państw UE wzmocniło udział parlamentów w polityce europejskiej, komisje europejskie Sejmu i Senatu uległy degradacji. Musi mieć to negatywny wpływ na polskie interesy, gdy wzrasta waga prawa europejskiego, a jego kształtowanie wymaga ciągłego wyważania proporcji między bezpieczeństwem w walce z terroryzmem a ochroną prywatności, wolnością gospodarczą a jakością usług i produktów. Wymaga to zarówno blokowania nadprodukcji prawa europejskiego, jak też identyfikowania sytuacji, w której prawo UE chroni przed złymi skutkami globalizacji.

PATRZMY NA ZACHÓD

Polska dysponuje wolnościową tradycją prawną wyczuloną na przestrzeganie praw człowieka w skali globalnej. Dorobek Solidarności umocnił tylko jej znaczenie. Moglibyśmy z powodzeniem odgrywać rolę promotora praw człowieka i uczestniczyć w międzynarodowym obiegu prawnym. Jeśli identyfikujemy zagrożenie ze strony Rosji Putina, to w polskim interesie leży jednoznaczne opowiedzenie się po stronie zachodniej tradycji politycznej, której częścią jest niezależność sądownictwa i rządy prawa. Dlatego też w interesie RP jest odbudowa niezależnego sądu konstytucyjnego, który będzie odgrywał podmiotową rolę w europejskim obiegu prawnym i profesjonalnych agend rządowych ze zdolnością do współkształtowania prawa unijnego. Wymaga to ukształtowania na nowo doktryny państwowej nastawionej na promocję tożsamości konstytucyjnej i  sprawczy udział w UE.

Artykuł dostępny również na stronie Rzeczpospolitej: https://www.rp.pl/Publicystyka/311219902-Ujazdowski-Sadowa-gra-o-suwerennosc.html?fbclid=IwAR2xMrLFqK6cwpd9WXtr8Je8p3d-aQ6iF-XIbMzV064M2Eff5ahqqCLna3I