Wypada przyjrzeć się głównym wątkom jego wojennej publicystyki, na którą składają się teksty opublikowane na łamach „Orła Białego” i „Przy kierownicy w Tobruku”. Pierwszy z nich związany jest z ideą przywrócenia równowagi społecznej i odblokowania awansu w hierarchii społecznej.Jeszcze przed rokiem 1939 Bocheński poddawał ostrej krytyce hermetyczną strukturę społeczną Polski zdominowaną przez urzędniczą inteligencję, która zajęła uprzywilejowaną pozycję szlachty. Z pozycji rzecznika wolności gospodarczej pisał o „bułgaryzacji” Polski, czyli o sytuacji, w której poza chłopami nie istnieje żadna grupa zachowująca niezależność ekonomiczną wobec państwa.[i] Podobną argumentację można odnaleźć na łamach ekonomiczno – społecznych fragmentów omówionego w rozdziale I dokumentu programowego Polska idea imperialna.[ii] W czasie wojny Adolf Bocheński formułował to zagadnienie z większą dozą ostrości. W tekście Khanaquin i Coetquidan stwierdzał:
„Jedną głównych przyczyn zadrażnień społecznych w Polsce jest trudność przechodzenia z jednej klasy do drugiej. Wskutek braku „równego startu życiowego” czyli środków do nauki, bardzo wielka ilość ludzi wybitnie uzdolnionych nie może swych zdolności wykazać, gdyż nie może ich uzupełnić dyplomem. Wywołuje to niebezpieczne dla ustroju fermenty”.[iii]
I dodawał: „kwestia przedziału istniejącego między poszczególnymi klasami w Polsce, ściśle biorąc między inteligencją a ludem… odróżnia Polskę od innych krajów i stanowi źródło sądów o naszym kraju jako twierdzy reakcji”.[iv] Przywoływał poglądy Michała Bobrzyńskiego, opierającego systematykę dziejów Polski na podstawie wzajemnego stosunku klas społecznych. W opinii autora Dziejów Polski uprzywilejowana pozycja szlachty zakłócała równowagę społeczną i blokowała uformowanie się silnej władzy państwowej.
Adolf Bocheński widział ten problem z perspektywy narodowej jedności i troski o silną podstawę społeczną państwa. Poddawał wnikliwej analizie obecność wśród ludu radykalno-społecznego zestawu poglądów, które pozostają poza hierarchią wartości stwarzających „istotną jedność narodową”.[v] W jego opinii „najważniejsze wieki dla rozwoju istoty pojęcia polskości, połączone są u warstw ludowych ze wspomnieniami krzywdy społecznej i odsunięcia od udziału w rozstrzyganiu o losach narodu i państwa”.[vi] Tu leży źródło tradycji, która szła od Kostki Napierskiego poprzez Księdza Ściegiennego do Kordiana i Chama Leona Kruczkowskiego. Opozycja, w jakiej znalazł się ten nurt wobec pojęcia polskości, kruszyła narodową jedność i zaniżała możliwości polityki polskiej.
Czas wojny stwarzał, szczególnie korzystną koniunkturę dla demokratyzacji stosunków i otwarcia społecznej struktury. W wojsku z oczywistych względów prawdziwe zasługi znaczyły więcej niż formalna pozycja i dyplom. Adolf Bocheński i Jerzy Giedroyc opowiadali się za powierzaniem stanowisk dowódczych ludziom utalentowanym i złagodzeniem formalnych kryteriów przyjmowania do podchorążówki.[vii] W kraju natomiast okupacja niemiecka przyniosła prawdziwą rewolucję społeczną. Wyzucie z majątków ziemiaństwa i inteligencji w Wielkopolsce, na Śląsku i Kresach doprowadziło do złagodzenia napięć społecznych, a patriotyczna postawa tych środowisk ułatwiła „ostateczną asymilację warstw niegdyś upośledzonych do romantycznego ideału Polski”.[viii]
Przekonanie o potrzebie szerszego udziału ludu w życiu publicznym ze względu na solidarność narodową i autorytet państwa, obecne były w wielu konserwatywnych manifestach i deklaracjach. Najsilniej występowały w paternalistycznym nurcie myśli politycznej brytyjskich konserwatystów. Brytyjska partia konserwatywna podjęła ten program już w wieku XIX, godząc się na rozszerzenie praw wyborczych, i – co bardziej istotne – prowadząc świadomą politykę upowszechnienia własności prywatnej i deploretaryzacji pracowników najemnych.[ix] Polityka konserwatywna w Polsce nie przekroczyła wąskiej bazy społecznej i praktycznie wstrzymywała proces szerszych zmian w tej dziedzinie. Nieliczne propozycje konserwatystów, wskazujące na konieczność wspierania chłopskiej własności rolnej, nie uzyskały szerszego rezonansu społecznego.
Pojawienie się tego wątku w myśli politycznej Adolfa Bocheńskiego jest świadectwem żywej reakcji na jedną z najważniejszych słabości polskiej polityki. Postawa ta była właściwa całej polskiej myśli politycznej okresu wojennego, która ewoluowała w kierunku głębokich reform społecznych.[x] Uwaga ta dotyczy wszystkich głównych nurtów myśli politycznej w Polsce, na emigracji.
W przypadku Adolfa Bocheńskiego niemałą rolę odegrał bezpośredni kontakt z żołnierzami z różnych środowisk społecznych. Inspiracja do napisania tytułu płynęła przecież w ogromnym stopniu z doświadczeń, jakie wyniósł z obozu wojskowego w bretońskim Coetquidan, gdzie strzelec Bocheński przekonał się, co do powagi i ostrości konfliktu społecznego między przybyłą z kraju grupą inteligencko – oficerską a zwykłymi żołnierzami wywodzącymi się ze środowisk emigracji zarobkowej.
Drugim istotnym motywem publicystyki wojennej Adolfa Bocheńskiego jest stanowcze podtrzymanie romantycznego ideału w wyraźnej opozycji do tego, co można nazwać „czechizacją” Polski: uformowaniem jej tożsamości bliżej przyziemnych i materialnych wartości mieszczańskich i ludowych. W tej sprawie Adolf Bocheński, trwał przy swoim zdaniu, nie kierując swoich myśli w stronę, w którą skierowali ją jego rówieśnicy: Stefan Kisielewski, Wojciech Wasiutyński czy nawet Stanisław Stomma.[xi]
Stefan Kisielewski już w tekstach przedwojennych poddawał krytyce typowo polski aktywizm: skłonność do negacji i niechęć do codziennej mozolnej pracy. W Polskim Donkiszocie[xii] czy napisanych z wielką pasją Sprawach młodzieży[xiii], dostrzegam zaciekłego krytyka tradycji romantycznej i rzecznika – lekceważonej w Polsce cywilizacji mieszczańskiej. Tu leży źródło jego – niezmiennego od lat młodzieńczych – szacunku dla własności prywatnej i przekonania o pożytkach płynących z ekonomicznej wolności.
Stefan Kisielewski był pod wielkim wrażeniem myśli politycznej Romana Dmowskiego, widząc w nim twórcę szkoły trzeźwego patriotyzmu i obozu mieszczańskiego. Paradoksalnie, identyczny motyw skłaniał go do polemik z młodą generacją narodowców. Uważał, że zawdzięczają oni popularność hołdowaniu największym słabościom narodowego charakteru: niechęci do mozolnej codziennej pracy, kultowi negacji i rewolucji. Wspomniane Sprawy młodzieży są wnikliwą, i chyba po dziś aktualną, krytyką kultu młodzieży w polityce, płynącego z fałszywego przekonania, że już sam wiek stanowi wartość w życiu publicznym: „Szukanie wśród młodzieży dojrzałego rozumu politycznego, kreowanie tego lub owego przywódcy na politycznego matadora – to po prostu nieporozumienie, tylko nienormalności naszych warunków należy przypisać to, że nieporozumienie to zyskało u nas prawo obywatelstwa”.[xiv] W jego opinii kult młodzieży jest następstwem nienormalnych warunków niewoli, przeniesionych na grunt niepodległego państwa. Bunt, konspiracja i rewolucja, przydatne w okresie niewoli, w warunkach wolności przynoszą szkody i zmarnowanie energii. Stefan Kisielewski pisał ten tekst przeciw własnemu pokoleniu w momencie, gdy młodzi działacze polityczni stali się obiektem zabiegów ze strony przywódców znajdującej się w stanie kryzysu sanacji.
Tuż po wojnie Kisiel powtórzył krytykę uczuciowego patriotyzmu, kultu czynu zbrojnego i jednostronnego kultu bohaterstwa. Powstanie Warszawskie, które przyniosło hekatombę krwi i zniszczenie stolicy, było jego zdaniem najtragiczniejszym skutkiem romantycznego pojmowania patriotyzmu. W tekście Porachunki narodowe pisał:
„Dziś, gdy młodzież warszawska zapłaciła za swój czyn hekatombą krwi, wszyscy mieszkańcy Warszawy niepowetowanymi stratami moralnymi i materialnymi, zaś Polska utratą stolicy, a wraz z nią wielką część swych sił żywotnych i intelektualnych – warto by poddać pewnej rewizji sprawę wyłącznego i jednostronnego kultu bohaterstwa, jaki propaguje młodzież polska wzrosła w okresie okupacji”.[xv]
Kisiel wracał do problematyki ideologii nowoczesnego Polaka i apelował o syntezę tradycji romantycznej ze szkołą realistycznego patriotyzmu Romana Dmowskiego. Popularny wśród polskiej inteligencji ideał romantyczny podtrzymywał narodowego ducha w najtrudniejszych momentach, zbyt często jednak, eliminując trzeźwość i realizm, powodował tragiczne w skutkach szkody. Rodził postawę lekceważenia wartości mieszczańskich: przedsiębiorczości, systematyczności, pracowitości, bez których niemożliwe było nadrobienie cywilizacyjnego zacofania Polski. Stefan Kisielewski wprost nawiązywał do myśli politycznej twórcy Narodowej Demokracji pisząc:
„Potrzeba właśnie owej syntezy temperamentu narodowego, uczuciowej i ideowej głębi, żarliwości, wysokiej temperatury duchowej natury polskiej – z racjonalizmem, dyscypliną, powściągliwością, zdolnością do narzucenia sobie kompromisowej metody działania, słowem z tym wszystkim, co w dziejach polskiej myśli politycznej reprezentował i symbolizował Roman Dmowski”.[xvi]
Adolf Bocheński, broniący ideału romantycznego i rycersko – szlacheckiego charakteru polskiej kultury nie mógłby się podpisać pod poglądami Stefana Kisielewskiego. Uwaga ta nie oznacza, że moglibyśmy przypisać Adolfowi Bocheńskiemu kult tradycji powstańczej i polityki uczuciowej. Romantyzm autora Między Niemcami a Rosją wyrażał przywiązanie do cywilizacyjnej misji Polski, jaką spełniała w czasach przedrozbiorowych i ideał aktywnej polityki polskiej. W tej optyce Polska „mieszczańska”, odrzucająca romantyczno – szlachecki kod kulturowy, stawała się „związkiem ekonomicznym” i przestawała istnieć jako państwo, mające aspiracje do odegrania samodzielnej roli na arenie europejskiej. Romantyzm wiązał jednocześnie Adolf Bocheński z politycznym realizmem, zakładającym trzeźwość w ocenie faktów i metodą polityczną odróżniającą cele od politycznych środków. W tym punkcie był również kontynuatorem myśli krakowskich stańczyków.[xvii]
Czy w stosunku do myśli politycznej Adolfa Bocheńskiego można zastosować typologie modeli polskiego patriotyzmu Andrzeja Walickiego?[xviii] W znakomitym eseju Trzy patriotyzmy wyróżniał patriotyzm utożsamiany z wolą narodową, wywodzący się ze staropolskiej demokracji szlacheckiej, patriotyzm imponderabiliów, zobowiązujący do wierności mesjanistycznie pojmowanej idei narodowej i patriotyzm realistyczny, nakazujący realizację interesu narodowego. Twórcą tego ostatniego był Roman Dmowski – surowy krytyk demokracji szlacheckiej i poglądów, które kierowały energię narodową w stronę mesjanistycznych rojeń o wyzwalaniu innych narodów. Andrzej Walicki uważa, że dziedzictwo romantyzmu „wzmocniło antypragamatyczną koncepcję polskiego patriotyzmu” i twierdzi, że naiwna romantyczna wiara w braterstwo ludów nie była bez wpływu na rozpowszechnione w Polsce przekonanie, że: „narody Zachodu zawsze gotowe są przyjść Polsce z pomocą”. [xix]
Czy patriotyzm Adolfa Bocheńskiego odpowiada jednemu z przedstawionych modeli? Z oczywistych względów Bocheński był przeciwny utożsamianiu patriotyzmu z demokratycznie ujmowaną wolą narodu. Myśl ustrojowa autora Ustroju a racji stanu była próbą zbudowania systemu politycznego wolnego od chwiejnych postaw większości. Z tych samych źródeł wypływała ostra krytyka „liberum veto” i tradycji insurekcyjnej. W koncepcji endecji widział redukcję polskich aspiracji i nacjonalizm, który rozwijał się kosztem realnych interesów państwa. Krytyka tych dwóch postaw nie doprowadziła go do mesjanistycznego romantyzmu. Romantyzm Adolfa Bocheńskiego miał z tą tradycją niewiele wspólnego; osią jego myśli politycznej stanowił interes państwa określony w sposób wolny od ideologicznych ukierunkowań.
Andrzej Walicki dokonuje sporego uproszczenia, utożsamiając romantyzm z mesjanizmem i brakiem politycznego realizmu. Twórczość Stańczyków, której Adolf Bocheński był kontynuatorem, wiązała realizm państwowy z przywiązaniem do tradycji romantycznej. Tak rozumiany romantyzm był nurtem, broniącym chrześcijańskiego ideału cywilizacyjnego i rodził odpowiedzialność za narody znajdujące się w strefie niewoli. Misja dziejowa Polski w rozumieniu konserwatystów należała właśnie do porządku odpowiedzialności i nie wiązała się z naiwnymi nadziejami na powszechne braterstwo ludu. Konserwatyzm odrzucał rewolucyjny utopijny mesjanizm, tak jak objawiał się on w ideologiach radykalnych. Równocześnie jednak traktował poważnie dziedzictwo romantyzmu, w tym pielęgnował postawę „misyjną” jako bardzo ważny składnik polskiej kultury. Wypada zauważyć, że u podstaw tak rozumianego realistycznego, a jednocześnie zakorzenionego w romantycznym dziedzictwie konserwatyzmu, leży twórczość Zygmunta Krasińskiego.[xx]
Trzeci wątek myśli politycznej Adolfa Bocheńskiego w okresie wojny – to umocnienie przekonań neofederalistycznych. Należy podkreślić na szczególnie korzystny kontekst kontynuowania tych koncepcji w warunkach, w których oficjalna polityka rządu podnosiła wątki federalistyczne. W grudniu 1939 premier Władysław Sikorski wyraził wolę uczestniczenia Polski w solidarnym zespole państw słowiańskich. W opinii Andrzeja Friszke wypowiedź premiera oznaczała poparcie dla koncepcji konfederacji lub federacji państw znajdujących się w obszarze Adriatyku, Bałtyku i Morza Czarnego, w celu wytworzenia siły, równoważącej zagrożenie ze strony Niemiec i Rosji.[xxi] Bardziej konkretnym przedsięwzięciem politycznym było podpisanie aktów konfederacji polsko- czeskiej z rządem Benesza w 1940 r., a dwa lata później Aktu Konstytucyjnego Związku Polski i Czechosłowacji. Kluczowe znaczenie dla wznowienia koncepcji federacyjnych miał – rzecz jasna – akt agresji ze strony Niemiec i Rosji.[xxii] Plany porozumienia polsko – czeskiego nie zostały zrealizowane z powodu związania się czeskiej polityki emigracyjnej z polityką Związku Radzieckiego.[xxiii]
Adolf Bocheński mógł być usatysfakcjonowany. Idee federacyjne, nie znajdujące wcześniej szerszego uznania w nowej sytuacji politycznej, zyskały poparcie ze strony polskiego rządu i stały się przedmiotem żywego zainteresowania publicystki. Przestrzegał jednak przed polonizacją koncepcji federacyjnych i ponawiał ideę neofederalizmu, polegającą na stworzeniu dobrowolnego i partnerskiego związku Polski z narodami Europy Środkowej i Wschodniej. Oponował przeciwko rewitalizacji idei jagiellońskiej. W tekście Trudności polityczne Federacji Środkowo – Wschodniej pisał:
„Pierwszym zadaniem naszej propagandy jest udowadniać, że nowa federacja właśnie nie będzie miała nic wspólnego z tak jednostronnie pojmowaną unią jagiellońską i nie pociągnie za sobą tak opłakanych skutków dla mniejszych narodów jak ta ostatnia. Nowa federacja musi mieć charakter na wskroś nowoczesny i pierwszym jej nakazem musi być zerwanie z historią, która obfituje w tyle bolesnych dla naszych sąsiadów momentów… Jeżeli myślimy, że sąsiadujące z nami narody zamierzają się z nami połączyć na to, aby być zasymilowane, aby przestały istnieć – to jest omyłka. Historia naszego współżycia z mniejszymi sąsiadami na północy i na wschodzie, to są rzeczy dla nich bardzo bolesne, najeżone kompleksami. Im nasza idea federacyjna bardziej radykalnie zerwie z historyzmem – tym większe będzie miała szanse powodzenia”.[xxiv]
Publicysta „Polityki” przypominał, że epoka jagiellońska przez naszych sąsiadów uznawana jest za okres dominacji Polski i wstrzymania ich aspiracji narodowych.[xxv] Adolf Bocheński miał ostrą świadomość trudności, jakie wynikają z konfliktów narodowościowych w tej części Starego Kontynentu. Myśl o federacji obejmującej Czechów, Węgrów, Ukraińców, Słowaków i Rumunów musiała zmierzyć się z problemem antagonizmów narodowościowych. Zauważyć wypada, że w publicystyce Adolfa Bocheńskiego federacja tworzona z udziałem południowych sąsiadów Polski była motywem nowym; dotychczas koncepcje adresowane były przede wszystkim w stronę Ukraińców. W kwestii polityki narodowościowej Rzeczypospolitej był rzecznikiem zerwania z zasadą etnograficzną, która pociągała za sobą mechaniczne przydzielania terytoriów na zasadzie „większość narodu do danego państwa”, a gotów był oprzeć rozwiązanie skomplikowanych problemów narodowościowych na zasadzie regionalnej. W polemice z Janem Szułdrzyńskim pisał:
„Ideologia na której musi opierać się federacja, to poszanowanie praw każdego człowieka do ziemi, na której mieszkali jego przodkowie, do mowy Ojczystej, do religii i do obyczaju. Są pewne zasady etyczne, których nie powinno się przekraczać. Do tych zasad zalicza się również odrzucenie przymusowego wysiedlenia jako metody politycznej”.[xxvi]
Adolf Bocheński był zwolennikiem metody kantonów, czyli „utworzenia z terytoriów mieszanych krajów o relatywnej samodzielności, luźno powiązanych z krajami sąsiednimi i zarządzanych przez ludność miejscową”.[xxvii] Zdawał sobie jednak sprawę, że siła postaw nacjonalistycznych osłabia przywiązanie do regionu i budzi nieufność między grupami narodowościowymi. W takich warunkach rządzenie terytorium mieszanym bez udziału czynnika centralnego związane jest z ryzykiem ostrego antagonizmu. Dlatego, wziąwszy pod uwagę realne doświadczenia ustrojowe na obszarach mieszanych pod względem narodowościowym, opowiadał się za autonomią personalną dla mniejszości narodowych w ramach państwa, któremu przydzielono dane terytorium. Autonomia personalna miała oznaczać w tym wypadku – powierzenie wszystkich spraw, które mogłyby być załatwione dla każdej grupy narodowościowej osobno – takich jak szkolnictwo, opieka społeczna, samorząd gospodarczy – jej odrębnemu samorządowi. Zadania wymagające wspólnego działania byłyby realizowane przez komisję porozumiewawczą samorządów narodowościowych. Zasada autonomii personalnej zmniejszała do minimum obawę przed asymilacją narodową:
„Przejście z jednej kurii narodowościowej do drugiej byłoby wówczas mocno utrudnione i mogłoby rozwiać wszelkie obawy masowej asymilacji. W wypadku zastosowania autonomii personalnej, dane terytorium mieszane należałoby do tego państwa, które by miało na danym terytorium większość swych pobratymców, cała zaś ludność korzystałaby z autonomii personalnej. Każde inne rozwiązanie prowadzi do odwrócenia sytuacji”.[xxviii]
Szczególną uwagę zwrócił Adolf Bocheński na Milana Hodżę i jego książkę poświeconą federacji w Europie Środkowej.[xxix] Milan Hodża był politykiem słowackim, który debiutował jako zwolennik przekształcenia monarchii Austro – Węgierskiej w państwo wielonarodowe dające równoprawny status wszystkim narodom. Po I Wojnie Światowej był zwolennikiem jedności państwa czechosłowackiego i, jako przywódca stronnictwa chłopskiego, piastował funkcje ministerialne, a w latach 1935 do 1938 funkcję premiera.
W latach trzydziestych próbował przełamywać podziały w Europie Środkowej i zmniejszyć antagonizm między Czechosłowacją a Węgrami i Bułgarią, które lokowały się po stronie Niemiec i przeciw Małej Entencie. W czasie wojny przebywał na emigracji i uczestniczył w pracach zespołu Ryszarda Coudenhove–Kalergi, który stawiał sobie za cel zaprojektowanie konstytucji federalnej dla Europy.[xxx] W opublikowanej w 1942 r. pracy Federacja w Europie Środkowej Adolf Bocheński znajdował wiele bliskich mu przekonań. Projekt Hodży zakładał powołanie federacji przez Polskę, Czechosłowację, Węgry i Rumunię, a więc próbę przełamania konfliktów, które dzieliły te kraje po rozpadzie monarchii austriackiej w okresie międzywojennym. Podstawą społeczną integracji Europy środkowej miała być warstwa chłopska, tworząca większość włościańską zintegrowanych organizmów państwowych. Projekt zatem trzeba uznać za fragment dorobku agrarystycznej myśli politycznej, silnie obecnej w tej części Europy.[xxxi]
Hodża projektował wspólną strefę gospodarczo-celną na terytorium federacji i prowadzenie na szczeblu federacyjnym polityki obronnej i zagranicznej. Prezydent federacji, wybierany przez premierów państw związkowych, miał mianować kanclerza federacji i rozstrzygać spory miedzy federacją a państwami członkowskimi. Propozycje Hodży wyprzedzały w czasie rozwiązania przyjęte przez Wspólnoty Europejskie (unia gospodarcza), a w zakresie polityki zagranicznej i obronnej przybierały kształt bardziej zaawansowany niż obecny stan integracji europejskiej. Adolf Bocheński, odnosząc się z sympatią dla samego projektu budowy federacji środkowo-europejskiej, zachowywał dystans wobec pomysłów przekazania rządowi federalnemu kompetencji w sprawach polityki zagranicznej i obronnej: „z których poszczególne państwa nie zamierzają zrezygnować”.[xxxii]
Wypada zauważyć, że federacyjne koncepcje Adolfa Bocheńskiego wyróżniały się dojrzałością, a proponowane rozwiązania cechowała precyzja. Trudno zatem znaleźć merytoryczne powody, dla których jego prace zostały pominięte w opracowaniach poświęconych konfederacyjnym i federacyjnym wizjom urządzenia Europy. I tak np. w książce Federacje i konfederacje europejskie. Rodowód i wizje Feliks Gross nie poświęcił publicystyce autora Między Niemcami a Rosją ani jednego zdania.[xxxiii] Tymczasem, na tle wspomnianych w tej pracy wypowiedzi Oskara Haleckiego, Karola Estreichera i Antoniego Słonimskiego, myśl polityczną Adolfa Bocheńskiego uznać trzeba za najbardziej dojrzały wyraz projektów integracji europejskiej w skali regionu i wyraz żywotności polskiego konserwatyzmu.
Polska myśl polityczna czasów wojny podejmowała krytykę polityki II Rzeczypospolitej. Podstawowym przedmiotem publicystyki rozliczeniowej była autorytarna formuła ustrojowa odsuwająca społeczeństwo od udziału w życiu publicznym[xxxiv] i anachroniczna struktura ekonomiczno – społeczna Polski. W debacie intelektualnej dominowały poglądy wzywające do głębokich reform społecznych i demokratyzacji ustroju politycznego. O ile w tych sprawach poglądy wielu środowisk i nurtów politycznych zmierzały w podobnym kierunku, to stosunek do Związku Radzieckiego i walki o integralność terytorialną Rzeczypospolitej podzielił polską myśl polityczną na wychodźstwie.
Ostre różnice zdań pojawiły się w środowisku byłych redaktorów „Buntu Młodych” i „Polityki”. Ksawery Pruszyński, w pierwszym okresie wojny, zajmował stanowisko antyradzieckie, formułując bardzo surową ocenę polityki okupacyjnej Związku Radzieckiego na polskich kresach wschodnich. W opublikowanym na łamach „Wiadomości Polskich” tekście Promienie ultraczerwone podkreślał szczególny charakter polityki sowietyzacji mającej na celu zniszczenie związków Polski z cywilizacją Zachodu.[xxxv] Po 1941 r. w coraz większym stopniu utożsamiał się z linią polityczną Władysława Sikorskiego i dawał wyraz swoim przekonaniom o konieczności ułożenia dobrych relacji ze Związkiem Radzieckim wraz z perspektywą utraty części terytoriów Rzeczypospolitej. W 1943 r. napisał Margrabiego Wielopolskiego, który był manifestem poszukiwania ugody z Rosją.[xxxvi] W tym samym czasie Adolf Bocheński i Jerzy Giedroyc należeli do krytyków polityki Władysława Sikorskiego jako nadmiernie uzależnionej od państw sojuszniczych w pierwszej fazie wojny od Francji, a po jej upadku od Wielkiej Brytanii.[xxxvii]
Podpisanie traktatu Sikorski – Majski, który osłabiał gwarancje nienaruszalności wschodnich granic Polski zaostrzyło spór o kierunek polityki polskiej. „Z ostatnich uchwał Rady Narodowej i z licznych przemówień wiadomo, że kwestia naszych granic wschodnich nie została dotąd wyjaśniona. Wiadomo każdemu inteligentnemu człowiekowi, że są państwa, które nie zrezygnowały z zaprowadzenia własnego systemu społecznego w Europie – system ten jest dla nas wstrętny. Wiadomo, że po ukończonej rozgrywce z Niemcami będziemy musieli podjąć walkę o obronę naszego stanu posiadania na wschodzie”- pisał Adolf Bocheński w artykule zatytułowanym Duch dziejów Polski.[xxxviii]
Dla Adolfa Bocheńskiego zróżnicowanie stanowisk politycznych w tej sprawie było wyrazem kontynuacji poważniejszego sporu szkół historycznych i orientacji politycznych, który sięgał jeszcze okresu rozbiorowego. W polityce Władysława Sikorskiego widział kontynuację tego nurtu polityki polskiej, który w większym stopniu stawiał na dobre relacje międzynarodowe, niż na budowę własnej siły politycznej. Wskazywał na intelektualne związki tego nurtu z optymistyczną szkołą historyczną Tadeusza Korzona i Szymona Askenazego, która, będąc w opozycji do szkoły krakowskiej, marginalizowała znaczenie błędów własnych i słabości ustrojowej I Rzeczypospolitej w procesie upadku państwa polskiego. Tym samym szkoła optymistyczna osłabiała determinację w działaniu na rzecz budowy własnego potencjału narodowego.
Szkoła krakowska, surowa i pesymistyczna w ocenie przyczyn upadku I Rzeczypospolitej, inspirowała politykę, która większą wagę przywiązywała do własnych działań podnoszących narodowe aktywa. Historycy szkoły krakowskiej wywracali „dawny poetyczny mesjanizm, który przedstawił Polskę jako niewinną ofiarę zachłanności sąsiadów i podnosił jej haniebny upadek do wyżyn cierpienia za całą ludzkość”.[xxxix] W konsekwencji ich doktryna historyczna przynosiła ożywczy skutek w postaci dążenia „do podniesienia walorów narodu polskiego we wszystkich dziedzinach jeszcze przed podjęciem ponownych prób odzyskania niepodległości państwowej”.[xl]
Adolf Bocheński uważał, że te obydwie szkoły mogą odgrywać w polityce polskiej rolę pożyteczną, o ile ich wskazania będą odpowiadać potrzebom mądrości etapu, by użyć terminu, którego używał Stanisław Stomma[xli]: „Są okresy w życiu narodu i państwa, w którym słuszne jest jedno twierdzenie, są znów inne okresy i inne zagadnienia, kiedy słuszne jest twierdzenie drugie. Tą drogą możemy dojść do jakiejś syntezy. Narodowi potrzebni są w pewnych okresach ludzie o umysłowości Piłsudskiego, w innych o umysłowości Sikorskiego”.[xlii]
Bocheński był zdania, że polityka Sikorskiego wyczerpywała swoje możliwości i nie był zdolna do sprostania sytuacji, w której liczyć trzeba przede wszystkim na własne siły. Pisał o konieczności powrotu do polityki, która w batalii o niepodległość Rzeczypospolitej stawiać będzie na własne siły jako „jedyny czynnik na jakim będziemy mogli się oprzeć”.[xliii] W 1944 r., w ostatnim okresie swojego życia, miał świadomość, że Polska nie odrodzi się jako niepodległe państwo w granicach II Rzeczypospolitej. Na krótko przed śmiercią pisze pełną pasji polemikę z poglądami George’a W. Keetona – brytyjskiego prawnika i eksperta, który w swej książce kwestionował prawa Rzeczypospolitej do ziem wschodnich.[xliv] Niespełna dwa tygodnie po śmierci Adolfa Bocheńskiego wybuchło Powstanie Warszawskie będące wielkim akordem polskiego romantyzmu. Czy Adolf Bocheński widziałby w Powstaniu wyraz ducha samodzielności i polityki stawiającej na siły własne? Czy też przejaw nieodpowiedzialnej tradycji insurekcyjnej tak surowo ocenianej przez stańczyków i ich kontynuatorów? Pytania te muszą pozostać bez odpowiedzi.